Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

czwartek, 17 października 2013

5 typów ludzi, których spotka się w Dzielnicy Czerwonych Latarni.

Dzielnica Czerwonych Latarni (RLD) to symbol Amsterdamu niczym, Wieża Eiffla dla Paryża, Big Ben dla Londynu czy roboty drogowe dla Warszawy. Zwiedzając stolicę Holandii grzechem jest pominięcie tego cudownego zakątka rozpusty. Jak już pisałem, pracujące tam kobiety są prawdziwymi biznes-woman, natomiast ci po drugiej stronie lustra to mieszanka bardziej kolorowa niż niejedna tęcza wymalowana na Paradzie Równości.


Oto niektórzy z nich:

1.       Prawie mężowie

Na każdej dłuższej ulicy RLD, co weekend można dostrzec grupę mężczyzn przebranych w najdziwniejsze stroje. Mają kaski strażaków, sportowe koszulki jednego zespołu bądź równie durne krawaty, skupiają się na jednym członku ekipy, a w ręku dzierżą butelki z piwem,  o co chodzi? O wieczór kawalerski.


Przyszły mąż przeżywa wtedy „ostatni” wieczór wolności w mieście stworzonym do takich okazji. Po 23:38, gdy odwiedził już Coffeeshop'y, wypił Guinnesa w irlandzkim pubie oraz zrzygał się do kanału, koledzy zapragnęli postawić mu „koleżaneczkę”.  Pukają do najbardziej wyuzdanych dam lekkich obyczajów, wykrzykują głośno imię kierownika melanżu oraz oczekują na niego te 12 minut przed drzwiami wybranki. Jak Bóg da to po obskoczeniu dwóch klubów, gdzie swoim rykiem godowym zagłuszą najcięższe basy, wrócą tu by raz jeszcze zapukać do półnagich pań. A na koniec skończą w pokojowych hotelach ( rzadko swoich), gdzie o poranku obudzi ich zapach piwa, moczu i kaca mordercy.

2.       Samce Alfa

Szeroki krok, pewnych wzrok oraz głośne komentarze świadczą o jednym, ma się do czynienia z samcem Alfa. Ci pewni siebie panowie niczym handlarze samochodów z 20-letnim stażem chodzą po Dzielnicy Czerwonych Latarni przyglądając się „towarowi” i dyskutując na głos o cenach, wieku oraz estetyce okazu. Co wcale nie oznacza, że nie jest to ich pierwszy raz w RLD.


Po godzinach ustaleń, kilkudziesięciu rundkach wokół dzielnicy oraz paczce papierosów wreszcie decydują się na skorzystanie z wybranej po starannych konsultacjach oferty. Wchodzą jak do siebie, szastając pieniędzmi niczym pracownik McDonalda kuponami na Big Mac’i. Wychodzą  równie pewnym krokiem, dziarsko zapinając koszulę dopiero na ulicy. Przecież są u siebie, więc kto im zabrani?!  Fakt, że gdyby nie RLD to seksualnego kontaktu z kobietą nie uświadczyliby od ponad roku, jest przez nich szeroko omijany. Płacą to wymagają! Sexu bez zobowiązań i niedziel z kacem moralnym.

3.       Ludger i Petra

Nim zajdzie Słońce, a Samce Alfa i window-fucker’si opuszczą czeluścią swych jaskiń, po dzielnicy rozpusty chodzą zwykli turyści. Jedni zmierzają do Dam, inni odwiedzają legendarnego Bulldoga, znajdującego się w samym sercu RLD lub są niemieckimi pary typu Ludger i Petra. Oboje, jak przystało na 60 letnich zachodnich sąsiadów Polski, lubią na starość zwiedzać przeróżne zakątki świata. Tym razem wybrali objazdówkę po Holandii z dwudniowym postojem w stolicy.

Do Dzielnicy Czerwonych Latarni zaprowadził ich kupiony w Leverkusen przewodnik. Oboje są bardzo ciekawi tego miejsca, Petrę RLD jednak trochę brzydzi, ale Ludger tak tylko twierdzi. Ma ochotę wrócić tu w nocy, gdy żonka zaśnie tuż po wieczornym serialu. Po latach pracy, jako inżynier w fabryce telewizorów chce wreszcie wydać trochę pieniędzy na prawdziwą przyjemność, a nie czekoladki o smaku wiśni. Wróci tu lekko speszony swoim zachowaniem, ale nie zawróci, nie będzie kroczył po głównej alei, uda się w boczne uliczki by zasmakować trochę Czekoladek, tak podobnych do żony sąsiada. Na wszelki wypadek przed wyjście połknie pigułkę Viagry, a drugą zapakuje do kieszeni. O ile szczęście mu dopisze to pikawa mu nie pęknie w pokoiku Czarnej Mamby, a rano wróci do obwisłych piersi Petry.

4.       Window –fuckers.

Kojarzycie takie zjawisko „window shopping”? W skrócie: polega na oglądaniu witryn sklepowych bez zamiaru kupna prezentowanych tam towarów. Co może wynikać ze skąpstwa, biedy lub umiejętności pohamowania bezsensownego konsumpcjonizmu.  Window-fuckers to mężczyźni z uśmiechem na twarzy oglądający kobiety wyginające się w swych skąpych strojach, zapraszające ich do swoich pokoików. Niestety dla nich Ci panowie są całkowicie nie zainteresowani wejściem. No chyba, że za darmo.


Gro osób odwiedzających Dzielnicę Czerwonych Latarni jest właśnie window-fucker’ami. Są wśród nich pijani Polacy, zjarania Szwedzi, cisi Chińczycy oraz głośni Irlandczycy. Z wielkim bananem na twarzy przemierzają alejki wypełnione witrynami z półnagimi kobietami, cicho komentując swoje spostrzeżenia oraz co jakiś czas próbujący nielegalnie zrobić którejś zdjęcie lub nagrać video.

Jeżeli znajdzie się już wśród nich chojrak, który zdecyduje się na zakup usługi to nie powie tego swoim współtowarzyszom. Wymyśli jakąś wymówkę by oddalić się do reszty, w stylu: zostawiłem portfel w ostatnim Coffeeshopie, czapkę w McDonaldzie lub okulary przeciwsłoneczne w samolocie. Każdy powód jest dobry by nie przyznać się do ludzkiej chęci poruchania.  

5.       Jurek Killer

Wśród wielu grup window-fuckerów można zobaczyć dziewczyny, koleżanki, siostry i kochanki tej bandy chłopa zapatrzonej w piersi podświetlone czerwonymi lampami. Damy po drugiej stronie lustra nie zwracają na nie uwagi, podobnie jak ich bracia, koledzy, faceci i kochankowie.

To trochę zagubione postacie niczym Alicja w Krainie Czarów, ani nie chcą wejść do czerwonych pokoików, ani zbyt wielkiej przyjemności nie sprawia im po raz kolejny obchodzenie RLD. Zdecydowanie powinni za nimi chodzić mariachi nucący soundtrack z „Killera”, („co ja robię tu uuuu, co ty tutaj robisz?”), bo niczym Jurek Killer znalazł się w nowej rzeczywistości zupełnie nieodpowiadającym ich potrzebom.




Na szczęście smartphone’y dają im tam chwile wytchnienia, no a oznaczenie w Dzielnicy Czerwonych Latarni warte jest paru dobrych like’ów.

Pozdrawiam,
J.