Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

wtorek, 25 marca 2014

5 typów gości hostelowych

W hotelach najczęściej spotyka się schludnie ubranych ludzi, atomowe rodziny z dwójką dzieci, idealnie przystrzyżonych dżentelmenów oraz wymuskane do granic absurdu kobiety. Grzecznie jedzą w jednej ogromnej restauracji śniadania, obiady i kolacje. Między posiłkami zwiedzają najpopularniejsze zabytki oraz wylegują się nad basenem. Jak dla mnie jest to obraz wyjęty rodem z nudnych broszur biur podróży, dlatego wolę (i muszę) mieszkać w hostelach, bo tam poznaję ludzi z całego świata, a nie manekiny z nalepką „Made in China”. Na podstawie swoich wrażeń postanowiłem stworzyć krótką listę 5 typowych gości hostelowych:


1.       Kangurzątka

Nie wiem jak działa Wszechświat, czemu człowiek jest na Ziemi oraz ile wymyślono pokemonów, ale jedno wiem na pewno – w każdym hostelu, ale to w absolutnie KAŻDYM, spotkać można Australijczyków. Czasem jest ich cała masa, czasem pojedyncze sztuki będące niedobitkami watahy podróżującej po całej Europie.

Zwykle młodzi obywatele kraju kangurów zwiedzają Europę w paroosobowych grupach. Odwiedzają największe i najsłynniejsze miasta Starego Kontynentu przesiadając się co trzy czy pięć dni do kolejnych samolotów lub pociągów. Mieszkają w największych dormitoriach, są bardzo towarzyscy oraz ciekawi świata. Ciężko jest się z nimi nudzić, bo jeżeli właśnie nie trzymają w dłoni piwa to na mapie szukają kolejnych miejsc godnych odwiedzenia. Zawsze się cieszę, gdy spotykam ich w moim pokoju, bo kangurzątka lubią kicać i ciągle chcą więcej.

2.       Papużki

Zakochane pary, niezależnie skąd pochodzą, potrafią frustrować współlokatorów dormitoriów. Powodem nie jest wcale ich miłość, której reszta lokatorów nie doświadcza w tym samym czasie, ale fakt obnoszenia się z nią na każdym kroku i niewynajęcia dla siebie jednego dwuosobowego pokoju. Zachowania typu: spanie na jednym łóżku czy wspólny prysznic są akceptowalne społecznie, ale robienie tego, kiedy mieszka się z ośmioma innymi osobami na piętrowych łóżkach, nie do końca odpowiada znanym mi standardom.


Wykrzyknięcie im przed twarzą: „Get a room!” niestety nie sprawdza się w praktyce, bo teoretycznie mają oni pokój. Nie mam nic przeciwko wspólnym wyjazdom z drugą połówką, ale czemu wybierająca się na romantyczny trip do Paryża, Rzymu, Walencji lub Pragi para miałaby spać w wieloosobowym pomieszczeniu?! Kto w ogóle się na to godzi i nie zdaje sobie sprawy z pewnych subtelnych granic przyzwoitości? Na pewno nie tacy ludzie. Na szczęście miałem wątpliwą przyjemność spotkać tylko jeden taki Miłosny Duet.

3.       Leniwce

Leniwce to znane ślamazary wśród zwierząt, tak wolne i nieporadne, że aż drapieżcy uznają je za padlinę i dlatego ich nie zjadają. Lekko rozwinięte formy leniwców można spotkać w niektórych pokojach hostelowych. Potrafią leżeć całymi dniami na łóżku lub kanapie, czytając książkę, śpiąc lub serfując po sieci. Rzadko wychodzą, skupiają się głównie na regenerowaniu baterii rozładowanych przez szybkie życie lub ciężką pracę.

W zasadzie trudno jest się do nich jakoś przyczepić, często obdarzeni są dobrym poczuciem humoru, dystansem do siebie i świata oraz nieskończoną ilością czekolady. Muzyki słuchają za pomocą słuchawek, nie wtrącają się w cudze sprawy, a wieczorami nie zajmują toalety. Ta ostatnia cecha potrafi się niestety przemienić również w wadę pt. brud i smród. Te wesołe lenie unikają spotkania z prysznicem oraz niezbyt wnikliwie porządkują swoje stare skarpetki czy koszulki. Co może zakończyć się małym spięciem, rozładowanym na szczęście szybko przez wspólne piwko.

4.       Królowie i królewny nocy

Często wśród gości hostelu znajduje się grupa imprezowiczów przyjeżdżających do Amsterdamu, Pragi lub Krakowa, aby się dobrze zabawić, wypić zbyt dużo alkoholu lub wypalić parę gram marihuany. Nie są to może gwiazdy pokroju Trybsona i spółki z Warsaw Shore, ale duże bicepsy, opalenizna oraz zbyt głośne krzyki się zdarzają. Nie wiem czemu, ale strasznie kojarzą mi się z Brytyjczykami, choć to chyba narodowy stereotyp.

Ta masa krytyczna melanżu w porze śniadania wraca do pokoju lub przewraca się z boku na bok w swoim łóżku. Może odwiedzą wieżę Eiffla w Paryżu, Koloseum w Rzymie lub Wawel w Krakowie, ale głównie po to, aby zrobić sobie odpowiednie zdjęcie na Instagrama. Przy całej mojej zgryźliwości w stosunku do nich muszę przyznać, że są to ludzie weseli, otwarci oraz gotowi na wspólne nocne wycieczki. Nie szukają niepotrzebnych problemów, nie rozrzucają swoich ubrań dookoła pokoju, także nie będę się nad nimi pastwił. No, mogliby tylko trochę ciszej chrapać.


5.       Samotnicy

Gdzieś między całującymi się parami, śpiącymi w pełnych ubraniach melanżownikami oraz Australijczykami meldują się w hostelach Samotnicy. Ludzie niezainteresowani towarzystwem, acz zmuszeni do spania w dormitoriach z uwagi na skromne środki finansowe. Przywitają się na wejściu, jeżeli akurat kogoś spotkają w pokoju. Nie będą rozpoczynali rozmów, nie zaproponują wspólnego wypadu na piwko, a na cudze propozycje odpowiedzą zdawkowo: „Dzięki, ale mam już plany”.

Samotnikiem może być dziewczyna z wielkim plecakiem, bardziej zainteresowana swoim telefonem niż ludźmi wokół, łysiejący mężczyzna przyjeżdżający do Amsterdamu z małą walizeczką i dwiema koszulami lub starsza kobieta szukająca czegoś w podróży. Ciężko jest napisać coś więcej, ale na pewno nie będą nikomu przeszkadzać w wypoczynku. Będą spali i żyli w jednym pokoju z innymi, lecz tylko fizycznie.

Nie można stworzyć jednego zamkniętego katalogu ludzi mieszkających w hostelach, sam mam w głowie jeszcze kolejne 12 rodzajów takich postaci, ale w tym tekście chciałem wskazać te najbardziej jaskrawe osoby, które zdarzają się we wspólnych pokojach.  

Pozdrawiam,
Jeska