Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

środa, 18 września 2013

5 rzeczy, które musisz wiedzieć, nim odwiedzisz Coffeeshop

Dla jednych Coffeeshopy to legendarne miejsce, dla drugich symbol zniewieściałego holenderskiego społeczeństwa, które powinno pochłonąć morze. Na pewno są nieodzownym elementem Amsterdamu i aż wstyd nie wstąpić do choćby jednego, gdy odwiedza się stolicę Holandii. Oto parę faktów, które powinniście znać nim do nich wpadniecie.


1. To kawiarnia nie palarnia.
Wielu może wydać się to dziwne, ale Coffeeshopy są przede wszystkim kawiarniami, przynajmniej tak określa je prawo holenderskie. Dlatego przy zajęciu stolika należy zamówić co najmniej jeden napój. Jest to część tradycji, ukłon w kierunku właścicieli oraz wartość dodana dla naszego podniebienia, gdyż każdy lokale posiadają w menu niezliczoną gamę różnych płynnych smakołyków. Niezależnie czy sięgniecie po słynne mleko czekoladowe, kawę lub smothies o smaku bananowo-truskawkowym, zawsze dostaniecie artykuły godne grzechu.

2. Dozwolone od lat osiemnastu.
Tak jak kiedyś śpiewały Czerwone Gitary, tak i ochroniarz wrecytuje tę starą fromułkę, nim wpuści kogokolwiek do Coffeeshopu. Według prawa nikt, kto nie ukończył 18 roku życia, nie może nawet wejść do „kofika”, a co dopiero kupić marihuane. Niepełnoletni czytelniku, nie zapuszczaj wąsów czy brody, nie wymachuj też kluczykami od samochodu, bo to wszystko na nic się zda. Wiek kupujących jest bardzo często weryfikowany, a nieposiadanie dowodu osobistego lub paszportu potwierdzającego wiek choćby jednej osoby z grupy wchodzącej zakończy się odesłaniem wszystkich z niczym. Dlatego niezależnie czy masz 50 lat, czy 18 i pół to zawsze miej przy sobie dokument tożsamości, bo bez niego nie obejrzysz nawet drzwi od wewnątrz.


3. Atrakcja turystyczna.
Dla Holendrów Coffeeshopy są tylko i wyłącznie atrakcją turystyczną, która działa jak magnes na obywateli Niemiec, Francji czy Chin. Dziś zaledwie 8 % społeczeństwa Niderlandów przyznaje się do palenia konopi indyjskich. Niczym Diabeł kościoła, Holendrzy unikają styczności z tymi przybytkami w celach rekreacyjnych czy zawodowych. Dlatego nie zdziwcie się, jak za ladą spotkacie Anglika, Niemca lub Polaka, a nie rodowitego mieszkańca państwa tulipanów.

4. Palenie full serwis
Gdy już zakupicie okropne substancje szkodzące waszym szarym komórkom, to staniecie przed bardzo ważnym wyborem: jak to zapalić? Na szczęście do każdej saszetki zielonego suszu otrzymuje się bibułki oraz kawałki tektury niezbędne do skręcenia popularnego jointa. Poza tym niektóre Coffeeshopy posiadają przeróżne fajki wodne do wypożyczenia. Od klasycznych po najbardziej szalone w kształcie czaszki, tuby czy krowy. W innych oferta urozmaicona jest o vaporizery, dzięki którym dostarczycie THC w najczystszej formie prosto do płuc.


5. Przygotowane skręty
Wiele osób, które po raz pierwszy odwiedzają Amsterdam, sięgają w Coffeeshopach po przygotowane wcześniej skręty, nie chcąc sobie utrudniać życia zwijaniem. Jest to na pewno dobry wybór dla niemieckiego turysty i jego stetryczałej towarzyszki, ale nie dla czytelnika zzagranico. Kupowanie gotowych jointów jest wielkim błędem, gdyż tak naprawdę nie kupuje się gotowej do spalenia marihuany tylko bardzo drogi papieros z nutką konopi indyjskiej. Jest to produkt przygotowywany specjalnie dla starszych turystów, po spaleniu takiego Konia Trojańskiego czuje się głównie niesmak w ustach oraz wręcz niedostrzegalny high.

Pozdrawiam,
J.