Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

czwartek, 24 kwietnia 2014

Przysmaki Rzymu

W swojej autobiografii „Jedz, módl się i kochaj” Elizabeth Gilbert opowiada o podróżach i przeżyciach z nimi związanych. Szczególnie mocno spodobał mi się fragment książki mówiący o włoskim obyczaju jedzenia przepysznych, acz nie zawsze zdrowych potraw. Amerykanka perfekcyjne opisała jak i kiedy jedzą Włosi, a ja będąc w Rzymie bez skrupułów podążałem ścieżkami prawdziwego mieszkańca Półwyspu Apenińskiego. Tak odkryłem, gdzie warto podjadać i zjadać w stolicy Italii.

Flor


1.       Pizzarium – na lunch

Włochy pizzą stoją, czego nikomu nie trzeba raczej tłumaczyć, ale, jak pisałem innym razem, placek plackowi nierówny. Trzeba wiedzieć, gdzie się stołować, jakich miejsc unikać i na co zwracać szczególną uwagę. Najlepiej odwiedzać lokale, w których stołuje się wielu tubylców, a bardzo popularną wersją typowego lunchu Włocha jest cząstka kwadratowej pizzy.

Takową wybiera się zza szklanej szyby, gdzie zaprezentowane są ogromne prostokątne pizze. Wybiera się jedną z nich i określa wielkość kawałka jaki chcemy dostać. Następnie obsługująca nas osoba podgrzewa przyszły lunch, kroi go zręcznie i wydaje na tacce. Nie można oczywiście jeść (cytując klasyka) o suchym pysku, ale w dobrych lokalach można zaopatrzyć się w wyśmienite napoje.


Jedną z takich miejscówek jest Pizzarium. Ten wyjątkowy, nowocześnie zaaranżowany lokal mieści się niedaleko metra Cipro oraz muzeum Watykańskiego, także spokojnie można go wpisać na trasę wycieczki.
Dokładny adres: Via della Meloria 43

2.       Flor - podwieczorek

Stolica Włoch wypełniona jest miejscami oferującymi nam słodkie przysmaki, ciasteczka, czekoladki, muffinki czy inne wymysły cukierników. Tylko gdy termometr pokazuje prawie 30 stopni Celsjusza, to aż ciężko znaleźć na nie siłę. Na szczęście w zamierzchłych czasach Chińczycy wymyślili lody. Tymi można się objadać do woli w Rzymie, a najlepiej robić to w „Flor”.

W tej cudownej lodziarni pracują ludzie, którzy mają nie tylko nakładać lody, ale również komponować zestawy w zależności od gustu klienta. Nim zdecydujecie się na cokolwiek, możecie bez skrupułów poprosić o próbki interesujących Was przysmaków. Dzięki temu nie będziecie zmuszeni do zjadania lodów niesmacznych. Choć, moim zdaniem, takich nie wydaje się w Flor, ale o gustach się nie mówi (tylko pisze).

Flor to sieć lokali z lodami, także można ich spotkać sporo w Rzymie czy innych zakątach świata, a dokładne adresy znajdziecie na: http://www.gelatiflor.it/#!europe/c1hy2

3.       Baffetto – obiad

We Włoszech je się śniadanie, drugie śniadanie, lunch, podwieczorek, no a potem porządny obiad będący najważniejszym posiłkiem dnia – w końcu daje siły, by imprezować do późnych godzin. Najlepsze obiadowe miejsce, jakie spotkałem w Rzymie to Pizzeria Pana Baffetto, czyli Pana Wąsika.

Lokal z zewnątrz nie wyróżnia się niczym specjalnym, co najwyżej brązowymi drzwiami i wąsistym szyldem. W środku pachnie mąką i piecem, a grubszy kelner szybko przechwytuje klientów, nim ktoś zdąży się przyjrzeć przedsionkowi. W salach można ciąć opary klimatu włoskiej knajpy najbardziej tępym nożem. Na ścianach wiszą zdjęcia słynnego właściciela ze słynnymi mieszkańcami Rzymu oraz plakaty lokalnego zespołu piłki nożnej – AS Romy.

Jak wiadomo włoskiej knajpy nie zdobią tylko zdjęcia jego właściciela, ale jedzenie, o którym mogę powiedzieć tylko jedno – cudowne, świetne, wyśmienite. Pizza nie miała idealnie okrągłego kształtu, była raczej jajowata, lekko przypalona na spodzie, ale smakowała jak żadna inna. Cieniutkie ciasto ledwo wyczuwałem. Dodatków nie rozdrobniono i poukładano co do centymetra, tylko rzucono ich tyle, ile mieściło się w obrębie ciasta na pohybel wszystkim zasadom.

Adres: Via del Governo Vecchio 114

4.       Przysmak wieczorny - Cioccolata e Vino

Wieczorem po dobry obiadku trzeba udać się do lokali otwartych do późna. Nie można tego uczynić bez odpowiedniej „zaprawy”. O ile barów w Rzymie nie brakuje i nawet nie będę wymieniła tych godnych odwiedzenia, bo nie starczyłoby mi dnia, to z ręką na sercu muszę zareklamować Cioccolata e Vino. Miejsce, które słynie ze swoich sprośnych shotów.

W dzielnicy Rzymu zwanej Zatybrzem, gdzie mieszkają ponoć ostatni prawdziwi Rzymianie, pełno jest małych knajpeczek, stylowych barów oraz lokalnych pizzerii. Między nimi czekają, lekko ukryte, jakby schowane do kąta, czerwone drzwi. W środku, pomiędzy regałami wypełnionymi erotycznymi książkami, różnymi wydaniami kamasutry oraz Playboyami czeka na spragnionych wrażeni blat. Stojący za nim łysy właściciel przybytku oferuje każdemu sprośnie nazwane shoty podane w czekoladowym naczynku, przyozdabiane bitą śmietaną oraz słodką posypką.


Całość rytuału opisałem w tym tekście, także nie będę powtarzał tyko zapraszam do lektury.

Dokładny adres: Vicolo del Cinque 11.

Życzę smacznego,

Jeska