Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

niedziela, 23 lutego 2014

Rzym: sprośne shoty z czekoladą i likierem.

Powoli kończy się weekend - czas odpoczynku, leniuchowania i picia alkoholu z okazji urodzin, ukończenia sesji, czy dlatego, że akurat była butelka w lodówce. Powód zawsze się znajdzie, a w Polsce mało kogo trzeba do świętowania namawiać. Jesteśmy, nie bez przyczyny, narodem kojarzonym z piciem i robieniem najlepszych wódek, czyli też shotów, które smakują jak wiśnia, grejpfrut lub zimna polska… wódka. Jako niemały fan shotbarów nie spodziewałem się, iż w środku Rzymu znajdę miejsce, w którym tworzy się „czterdziestki” nieznane mi nawet z najbardziej wariackich snów.



W dzielnicy Rzymu zwanej Zatybrzem, gdzie mieszkają ponoć ostatni prawdziwi Rzymianie, pełno jest małych knajpeczek, stylowych barów oraz lokalnych pizzerii. Miedzy nimi czekają, lekko ukryte, jakby schowane do kąta czerwone drzwi. W środku pomiędzy regałami wypełnionymi erotycznymi książkami, różnymi wydaniami kamasutry oraz Playboyami czeka na spragnionych wrażeni blat. Stojący za nim łysy właściciel przybytku oferuje każdemu sprośnie nazwane shoty podane w czekoladowym naczynku, przyozdabiane bitą śmietaną oraz słodką posypką.

Ów jegomość będzie żartował z każdego waszego wyboru spośród 15 dostępnych pozycji, gdyż wszystkie shoty okraszone są sprośną nazwą, taką jak: 69, Nierządnica, Głębokie gardło lub Nimfomanka. Nie obejdzie się bez filmowego wręcz tekstu: „Is this your first time?”. Pytanie zadane z szerokim uśmiechem na twarzy nie będzie jedynie małym żarcikiem. Osoby pijące po raz pierwszy Nierządnice, Gorącego Penisa czy inny specyfik mogą mieć problemy z jego konsumpcją. Wynika to z niezwykłej konstrukcji shota, którego tworzenie to niemała sztuka.


Wpierw barman ustawia przed sobą czekoladowe kieliszki, następnie wlewa do każdego 40 mililitrów trunku etylowego o smaku wanilii, orzecha, czekolady czy innym. Potem, po wstrząśnięciu metalową puszką, tworzy eleganckie śmietankowe korony na szycie naczynek. Wyjmuje spod lady plastikową skrzyneczkę z posypkami i przyozdabia odpowiednio 69 czy Namiętne usta. Następnie tłumaczy, aby nie pić jego dzieła jak zwykłego drinka tylko umiejętnie umieścić go od góry w otwartej buzi. Jeżeli zrobi się inaczej słodki likier zamiast spłynąć po naszym gardle do żołądka popłynie po koszuli lub sukience.

Ten klimatyczny shotbar to na pewno miejsce godne odwiedzenia, jeżeli akurat komuś uda się wybrać do Rzymu, bo choć w Wiecznym Mieście pełno jest miejsc otwartych do późna, to żadne inne nie może się pochwalić tego typu sprośnymi czterdziestkami, żartobliwym Włochem-właścicielem oraz niezwykłym klimatem. Dlatego ruszajcie tam, jak tylko zapadnie zmrok, dokładny adres to: Vicolo del Cinque 11.

Pozdrawiam,
Jeska


PS: Dziękuje pewnym Erasmuskom, które zabrały nas do tego przybytku.