Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

poniedziałek, 5 maja 2014

Moja holenderska przeprowadzka

Amsterdam od wieków uznawany jest za miasto, gdzie mieszają się różne kultury, smaki, kolory skóry oraz napoje. Za pierwszą falę egzotyki odpowiadają pierwsi wielcy kupcy. Oni to pod holenderską banderą zwozili do kraju najprzeróżniejsze smakołyki oraz zwyczaje z odległych krain. Wraz z nimi dotarły do portowego miasta herbaty z Indii oraz niewolnicy z Afryki.

amsterdam2
Dziś do Amsterdamu nie trzeba nikogo na siłę przywozić. Wielu emigrantów wali drzwiami i oknami, by zamieszkać nad rzeką Amstel, a nie jest łatwo o lokum w tym mieście. Z uwagi na spore ograniczenia oraz rosnące ceny mieszkań wielu ludzi chcących się tam osiedlić musi obejść się smakiem i wybrać lokacje ościenne. Tam, co rano wsiadają do pociągów i zgodnie z rozkładem jazdy, przed 8, meldują się na stacji Centrum.

Problemem przy przeprowadzce jest również zabudowa domów znajdujących się przy kanałach. Z uwagi na ograniczenia finansowe i metrażowe od wieków w Amsterdamie buduje się domy, w których korytarze zajmują minimum przestrzeni. Musi być jej wystarczająco dużo aby przeszedł jeden człowiek i o ani jeden centymetr więcej. Dzięki temu można budować większe mieszkania, ale nie ma jak wnieść lodówki po schodach. Rozwiązaniem tego problemu są haki przymocowane na szczycie domu oraz ogromne okna. Przez nie, za pomocą liny przerzuconej przez hak, przenosi się wielkie meble.

A piszę o tym, bo też się przeprowadzam. Zbieram moje manatki, lodówkę, kanapę, myśli, słowa, suche żarty i trafne pointy. Pakuje wszystko do e-walizki i zmieniam adres. Niestety nie śmigam do Amsterdamu, nadal będę mieszkał w Warszawie, w Polszy, ale będę pisał pod innym adresem.

Zzagranico.pl – Jak dla mnie brzmi dobrze. O dziwo ta przeprowadzka wiele mnie nie kosztowała, ale na pewno zabrała mi SPORO energii i czasu.

Także zapraszam, wpadajcie, rozgośćcie się w moich nowych czterech ścianach. Gospodarz pozostaje ten sam. Jest trochę dziwny i ma dysleksję, ale w sumie go lubię. Nadal nie będzie żadnych reklam, moich zdjęć czy ciuchów. Będą podróże, dziwne zwyczaje oraz kilogramy satyry.

Pozdrawiam,
Michał.