Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

czwartek, 29 sierpnia 2013

Interweniować w Syrii czy nie?

Od paru dni tematem numer jeden na świecie jest możliwa interwencja USA i Wielkiej Brytanii na terenie Syrii. Po doniesieniach o użyciu broni chemicznej przez wojska syryjskie w krajach Zachodu obudziło się sumienie i chęć walki za bezbronnych. Tylko czemu właśnie teraz? Przecież ludzie umierali w tej wojnie już w większych ilościach niż 3600 osób. Na bazie jakiego prawa Stany i spółka zadecydowała, że właśnie teraz może bezkarnie najechać suwerenny kraj? Czy Zachód ma prawo sądzić Wschód według swojej miarki?


Najbardziej zdumiewa mnie to, że nikogo (teoretycznie) nie oburza chęć najazdu na suwerenny kraj przez inne państwo. Ponoć jest to atak w imię obrony słabszych, mający uchronić cały kraj od zagłady, który spowodowany jest toczącą się wojną domową. Może się mylę, ale to przypomina trochę tłumaczenia Prus, Rosji i Austrii przed pierwszym, drugim oraz trzecim rozbiorem. Władze USA otwarcie mówią o możliwości użycia sił wojskowych, Wlk. Brytania jeszcze im przyklaskuje, również przygotowując się do najazdu. To tak jakby osoba X ogłosił na facebooku, że dziś przyjdzie do mojego domu z bronią i zacznie do mnie strzelać, bo zrobiłem rzecz Y, a inni zaczęliby like’ować jego post.

Z drugiej strony Syria od ponad 2 lat pogrążona jest w okrutnej wojnie domowej. Wojska Al Assada nie stronią od najobrzydliwszych środków, kolejne miasta stają się ruinami. Ludność żyje w ciągłym strachu, prześladowani są najdalsi krewni rebeliantów. Do państw ościennych każdego dnia emigrują tysiące osób, o czym opowiadał mi Yazan parę tygodni temu. Władze państw Zachodu wiedzą o tym od wielu miesięcy, także czemu dopiero teraz mówi się o potrzebie interwencji?

Może źle interpretuje całą nagonkę, ale nikt by się Syrią nie zainteresował, gdyby nie użycie broni chemicznej. Czyli gdyby nie użyto tego środka, to ludzie nadal mogliby umierać w Syrii? Assad dalej zabijałby dzieci, palił dzielnice okupowane przez opozycje, rozbudowywał swoje obozy zagłady, a USA nawet by się nie zająknęły. Jego wojska nadal miałyby przyzwolenie na gwałty, łapanki, egzekucje bez rozprawy. No to znamy już linię graniczną dla wszystkich dyktatorów. Chłopaki dyktatorzy, oto ogłoszenie do was: możecie robić wszystko, zabijać na tysiące sposobów, bawić się ciałami pokonanych, byle byście nie użyli borni chemicznej. Jak dla mnie brzmi to trochę śmiesznie.

Interwencja Zachodu w Syrii wydaje się być potrzebna. Żaden dyktator nie powinien tak długo bezkarnie zabijać dziesiątek (jak nie setek) tysięcy ludzi pod nosem Europy. Jako (ponoć) cywilizowane społeczeństwa powinniśmy zatrzymywać kolejne zakusy mentalnych potomków Hitlera. Jesteśmy to winni naszym przodkom oraz przyszłym pokoleniom. Tylko niech nikt nie mydli nam oczu, że USA chodzi tu o użycie broni chemicznej. Naprawdę chyba jesteśmy już trochę na to za starzy. Jeżeli wojska Stanów wejdą do Syrii to tylko i wyłącznie po ropę, która aktualnie (o dziwo) sprzedawana jest spółkom rosyjskim. Tak samo było z Irakiem, podobnie będzie z innymi krajami w przyszłości.


Dlatego też nie powinniśmy gloryfikować możliwych działań wojskowych Stanów. Ludność Syrii nie przywita ich jak bohaterów, raczej jak kolejnych najeźdźców, którzy przed opuszczeniem rejonu zagarną wilczą część ropy. Niestety, jeżeli nie dojdzie do interwencji to losy tego kraju, nadal spoczywać będą w rękach człowieka, który w piekle będzie siedział w kotle obok Hitlera i Stalina.


Pozdrawiam,
J.