Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

niedziela, 16 lutego 2014

Rzymski impas, czyli Couchsurfingowa dyskryminacja

Zdobycie hosta na Couchsurfingu nie należy do prostych zadań, przynajmniej jeżeli jest się mężczyzną, o czym pisałem już w po przednich postach. Sytuacja nabiera jeszcze gorszych barw gdy podróżujesz z kolegą, który ledwo co założył konto na CS, ma jedno zdjęcie, mało konkretny profil i studiuje fizykę. Mimo to do niedawna wydawało mi się, że poza sezonem w 3 milionowym mieście pełnym zabytków i zakochanych par znajdzie się jakiś wariat, który nas przygarnie.


Okazuje się, że byłem po prostu głupi, naiwny oraz pozbawiony damskich piersi. Pierwsze dwie cechy nie muszą przeszkadzać w Couchsurfingu, ale brak tej trzeciej to w mniemaniu Rzymskich hostów monstrualna wada.

Jak zawsze rozpocząłem poszukiwania gospodarza od osób posiadających największą ilość pozytywnych opinii. Kierując się logiką można przecież uznać, że to oni najchętniej przyjmują gości z zagranicy na noc lub dwie. Ku mojemu zdziwieniu większość z tych gagatków ustaliła preferencje płciowe („female”) Couchsurferów, ergo przegrałem u nich w przedbiegach. Ta jawna dyskryminacja nie ostudziła mojego zapału i wytrwale szukałem gospodarza, skrzętnie wertowałem profile oraz słałem zabawne wiadomości. Myślałem, że to zadziała.

Oczywiście byłem w totalnym błędzie, niczym 5-latek wierzący w św. Mikołaja. Jako dumny posiadacz prącia otrzymałem zaledwie parę propozycji wyjścia na kawę, ale taką szybką, na mleku sojowym, bez ciasteczka i w jakimś ciemny zaułku.

Z ciekawości zacząłem przeglądać dokładnie kogo moi niedoszli gospodarze wcześniej u siebie gościli. Jak się okazało (werble) nie były to tylko kobiety. Trafiłem również na damy, dziewczyny, a nawet kilkoro  niewiasty. Niektórzy chyba upychali je hurtem, bo w ciągu paru miesięcy wyłapali ponad trzydzieści pozytywnych opinii. Najbardziej zdziwiły mnie jednak damulki, które nie wiedzą na co tacy panowie liczą lub wiedzą i niczym kury do ziarna kierują się w ich kierunku.


Od ponad trzech lat korzystam z Couchsurfingu. Przyzwyczaiłem się już do dziwnych wiadomości, mało interesujących profili 44-letnich księgowych, do ludzi szukających hosta w trakcie objazdu po swoich klientach oraz Sexsufringu. Nigdy nie sądziłem jednak, że to ostatnie może tak bardzo wpłynąć na CS, który przez swoją aktualną popularność niestety traci na wartości dla prawdziwych podróżników.

Nie można jednak mówić o zmierzchu tego social media. Nadal można na nim znaleźć godnych polecenia gospodarzy, wesołych gości i prawdziwych podróżników (ja w Rzymie poznałem na piwie Magdę z Polski). Trzeba tylko się uczulić na nędzne profile, słabe wiadomości, dyskryminację z uwagi na prącie i porażki, gdyż sporo osób korzysta z CS zupełnie niezgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem. Nie chcą się dzielić czasem i wolną przestrzenią, wolą dzielić kołdrę i chorobę weneryczną.

Pozdrawiam,
Jeska.


PS: Koniec końców spaliśmy w hostelu.