Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

czwartek, 9 stycznia 2014

Oceanário de Lisboa - czyli fauna i flora Oceanów w pigułce.

Lizbona to wspaniałe miasto, pełne kolorytu, uśmiechniętych ludzi, bezdomnych przywłaszczających sobie dzikie parkingi oraz wielu atrakcji turystycznych. Na fanów piłki nożnej czekają dwa piękne stadiony oraz znane na całym świecie drużyny: Benfica i Sporting. Łakomczuchy między ślimakami, a świeżymi rybami mogą zajadać się słynnymi Pasteis de Belem. Dla innych znajdzie się Różowy Pałac Prezydencki, parę cudnych parków oraz kolejka linowa. Jednak wszyscy, niezależnie od wieku czy koloru oczu, powinni odwiedzić Oceanário de Lisboa.

Na Expo 1998 Portugalczycy przygotowali wiele ciekawych budynków, instalacji oraz cudacznych miejsc. Trwające 132 dni światowe wydarzenie zlokalizowano w Parque das Nações (Park Narodów) przy rzece Tag, a hasło przewodnie brzmiało: „Oceany, dziedzictwo dla przyszłości”. Tłumy z całego globu przybywały, by podziwiać to, co przygotowali artyści wynajęci przez gospodarzy Wystawy Światowej. Wiele atrakcji z roku '98 jest dziś zaniedbana lub uznawana za zbędną fanaberię, ale na pewno nie Oceanarium.

Stojący na rzece nowoczesny budynek każdego roku gości ponad milion turystów, chcących zobaczyć okazy zgromadzone w Lizbonie. A jest co oglądać. Na czterech poziomach, w tym w głównym zbiorniku wodnym wielkości 4 basenów olimpijskich o pojemności 5 mln litrów, zgromadzono setki rodzajów fauny i flory z całego świata.


Wizytówką i maskotką Oceanarium jest rodzina wydr żyjących w jednym z odsłoniętych poziomów. Te wesołe ssaki nic nie robią sobie z obecności ludzi, którzy mogliby bez problemu przeskoczyć niziutką barierkę oddzielającą oba gatunki. Parę kroków wcześniej można podziwiać moich faworytów – pingwiny. Żyją one w części „Arktycznej”, gdzie temperatura nie przekracza 12 C. Nie musicie się jednak ciepło ubierać, bo Ci eleganccy rybacy rozgrzeją Wasze serca swoimi malutkimi łapkami, klekotami i zabawami.

W głównym zbiorniku fani „Gdzie jest Nemo?” odnajdą wielu odtwórców głównych ról tego filmu. Między małymi rybkami pływają wielkie rekiny, mijając się po drodze z płaszczkami. W zbiornikach, które przystosowywane są dla pojedynczych gatunków znajdziecie malutkie rybki, kolorowe meduzy, ospałe żółwie i straszne kraby godne japońskich komiksów. Niestety nawet w tak wielkim oceanarium nie znalazło się dość miejsca dla wieloryba czy delfina, ale chyba można to jakoś przeboleć.

Jeżeli chcielibyście, aby Wasze młodsze rodzeństwo, dziecko lub wnuk nie przeszkadzało Wam w zwiedzaniu, to spokojnie możecie je oddać w ręce rekina lub przewodników zajmujących się dzieciakami (ostrzegam, jedni i drudzy nie mówią po polsku). W tym drugim przypadku odzyskacie je na koniec parogodzinnej wyprawy, aby wspólnie obejrzeć dwa ciekawe filmy: wpierw o pracy w Oceanário de Lisboa, a następnie o niektórych zwierzakach.



Peter Chermayeff, projektant m.in. oceanarium w Osace (Japonia) oraz kilku innych tego typu obiektów na świecie, świetnie rozplanował budynek stojący w Parku Narodów. Dlatego, jeżeli będziecie kiedyś w Lizbonie, to nie zapomnijcie odwiedzić jego „dzieła”. Naprawdę warto spędzić tam parę godzin, posłuchać odgłosów Oceanów, pobawić się z wydrą lub pingwinem, a potem wypić kawę w pobliskiej kawiarni. Bo dopóki nie rozpłynie się Arktyka nie będziemy mieli w Polsce równie ciekawych atrakcji.