Kojarzycie ten dziwny okres w hipermarketach lub galeriach
handlowych, tuż po Święcie Zmarłych, gdy jeszcze nie ma śniegu, a już stoją
choinki, gdy słowo „promocja” pada częściej niż „uh” w filmach porno i słychać kolędy? Trochę za wcześnie, trochę timing nie
ten. To i tak nic przy holenderskiej dyskusji społeczno-politycznej dotyczącej
Świąt Bożego Narodzenia odgrzanej w październiku. Odgrzanej, bo wybucha co
roku, a dotyczy pomocnika Sinterklaas (św. Mikołaja) Zwarte Piet.

Tradycyjnie Czarny Piotruś (wolne tłumaczenie) 5 grudnia (w
Belgii 6) u boku spasłego brodacza przemierza miasta Holandii rozdając dzieciom
cukierki, ciastka oraz drobne upominki. W sklepach z tej okazji sprzedaje się
okazjonalne słodycze, ubrania czy kartki świąteczne. Dzieci mogą się wtedy
najeść słodkości, a dorośli odsapnąć. Jeden z moich Couchsurferów podarował mi okazjonalną
czekoladkę, na której wizerunek Piotrka jest głównym elementem. Na pierwszy
rzut oka postać podobna do amerykańskim elfów, niestety nie jest niski i nie ma
długich uszu, ma za to czarną jak smoła skórę, wielkie czerwone usta i afro.
Jest po prostu murzynem.
Właśnie o rasę i historyczne pochodzenie Zwarte Pieta toczy
się spór. Wesoły pomocnik Sinterklaas w XVIII wieku był nazywany niewolnikiem,
głupkiem czy diabłem, straszono nim dzieci mówiąc, że może porwać je do
Hiszpanii (ja bym się nie obraził). W XIX wieku jego image dużo się nie
polepszył. Dopiero w połowie XX wieku, gdy niewolnictwo już dawno wymarło,
zmieniono trochę jego obraz. Stał się weselszy, nie nazywano go niewolnikiem, a
pod koniec wieku zaczął rozdawać cukierki. Nie zmienił się jednak jego wygląd.

Ruchy aktywistów oraz partie lewicowe (wcale nie dla
zwiększenia swojej popularności) zaczęły naskakiwać na obraz Czarnego Piotrka.
Nazywano go rasistowskim symbolem Holandii oraz najciemniejszą tradycją
Holendrów. Władze niektórych miast starają się ograniczać liczbę Zwartów,
którzy zazwyczaj stanowią 99% orszaku Mikołaja, a Major Amsterdamu w 2007 roku
„pomalował” go nawet na różowo, co aż trąca przekroczeniem granic poprawności
politycznej.
Bo właśnie o nie tu chodzi. Pytanie jest proste: „czy osoba
przebrana za czarnoskórego mężczyznę powinna paradować ulicami obok Mikołaja”?
Tak. Moim zadaniem jest to durny atak na ponad trzystuletnią tradycję,
podsycany przez elektorat emigrantów, którym nagle coś się nie podoba. Historia
tej postaci jest taka, a nie inna, ale dziś Czarny Piotruś jest pozytywną
personą, uszczęśliwia dzieci, przedstawia się go jako pomocnika św. Mikołaja.
Murzyni (czy może afroholendrzy?) powinni się cieszyć, że
mimo wszystko obraz jednego z ich przodków jest częścią tradycji kraju, do
którego przyjechali do pracy (lub po ogromne zasiłki społeczne). Piotruś nie
jest Hindusem, Japończykiem, Hiszpanem, Indianinem czy Eskimosem, jest czarny i
zwyczajnie niektóre osoby muszą się z tym pogodzić, tak jak chrześcijanie z
faktem, iż Jezus był Żydem.
Pozdrawiam,
J.