Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

środa, 7 sierpnia 2013

Też uderzyłbym Miecugowa

Podczas kręcenia na Przystanku Woodstock specjalnego odcinka „Szkła Kontaktowego”  chłopak o imieniu Oskar wgramolił się na scenę i poszturchał trochę Grzegorza Miecugowa. Szybko go spacyfikowano, program kręcono dalej, tłum festiwalowiczów poskandował „przepraszamy!”, Owsiak również wyraził skruchę, ale maszyna tragikomedii mediów ruszyła z kopyta. W TVNie mówiono o pobiciu dziennikarza, premier w imię dobrego ruchu PR-owego wyraził swoje zniesmaczenie, a Miecugow obawia się nowego Holocaustu zapoczątkowanego atakiem na jego osobę. Właśnie za tę burzę w szklance wody uderzyłbym Miecugowa i resztę dziennikarzy.


Tylko ja, w przeciwieństwie do Oskara, zrobiłbym to mocno i prosto w jaja za kolejną maskaradę godną mamy Madzi. Całe zamieszenia wokół tego młodego metala i jego przekonań wygląda jak nakręcanie następnej sprawy zastępczej, przeciwko czemu właśnie chciał zaprotestować. Doszło do typowego mechanizmu hien, które po wyczuciu stęchlizny rzuciły się na ofiarę i zaczęły rozszarpywać ją na części, chcąc zgarnąć jak największy kawałek „sensacji”, by przyciągnąć do siebie kolejnego widza znudzonego swoim wyjazdem do Egiptu.

Najbardziej napędziły tę sprawę - w przeciwieństwie do zdania Miecugowa - nie wywiady z Oskarem, a właśnie paplanie dziennikarza rodem z TVN24. Od samego początku zaczął się zarzekać, że nie puści tego haniebnego ataku płazem, bo przecież to może być początek nowego Holocaustu. Serio? Nie wiem, czy dałoby radę bardziej dramatyzować, może od razu te dwa szturchnięcia będą iskrą dla kolejnego ataku terrorystycznego godnego wydarzeń z 11 września? Albo spowodują trzęsienie ziemi, które zapoczątkuje kolejne tsunami w Indonezji? Typie wyluzuj.


Nic wielkiego się nie stało, chłopak chciał tylko zaprotestować. Nie przebił nikogo mieczem, nie wysadził pół Przystanku w powietrze, a Grzesiu już mianuje się męczennikiem. Oczywiście Oskar wygaduje straszne głupoty o lewackich siłach i krypto-żydach pragnących przejąć władzę nad światem niczym Pinki i Mózg. Wyraźnie naczytał się za dużo skrajnych autorów, wybujał sobie sporo powodów, ale jeżeli w ten sposób będą protestować nasi „naziści” to ja się cieszę.


Dlatego Grzesiu jeszcze raz – wyluzuj, wypij herbatkę, usiądź w wygodnym fotelu w siedzibie ITI i policz do trzynastu tysięcy, bo to Ty nakręcasz marną „sensację” wraz z kolegami pismakami. Dlatego, gdybym dziś mógł, to również bym Miecugowa uderzył. Tylko tak na serio, żeby zrozumiał różnicę między tym co się wydarzyło na Przystanku, a tym czym był Holocaust.

Pozdrawiam,
J.