„III Rzeczypospolita kibolstwem stoi” taki obraz Polski
przedstawiają ostatnio media. Nic innego wartego uwagi nie istnieje. Premier nie namawia do bojkotu demokratycznego referendum, deficyt państwa nie jest
pogłębiany w nieskończoność, a Rząd ma się świetnie. Jednym problemem są pseudokibice,
o których można pisać największe głupoty, bo ciemna masa przyjmie to bez chwili
zawahania, a może nawet redaktor naczelny zafunduje panom pismakom premie za
rosnącą liczbę „like’ów” na facebooku?
Nie chciałbym bronić bandy łysych karków bijących marynarzy
na gdańskiej plaży, ale gadające głowy ostatnio psioczyły tak zajadle, że nic
innego mi nie pozostaje. Zdarzenia z Trójmiasta zostały przez większość mediów
wyciśnięte do ostatniej kropli absurdu. Wpierw informowano o hordzie rodem z
Mordoru palącej domy i zagrody. Miało być ich więcej niż policji na całym
wybrzeżu. Następnie zaczęto tonować nastroje, gdy wypuszczono nagrania z
monitoringu i okazało się, że z tych setek grabieżców zostało, ledwie,
trzydziestu głąbów.
W pewnym momencie zaczęto nawet bronić tych przygłupów. Bo
przecież stanęli w obronie kobiety, patriotycznie wycelowali pięści w głowę
najeźdźców, którzy z dalekiego lądu przybyli do Polski klepać po tyłkach nasze
damy i mówić do nich wszystkich „Ola, Ola”. Tak oto w ciągu 12 godziny
przyjezdni mieszkańcy Śląska z obskurnych chuliganów stali się bohaterami, obrońcami
Narodu. Prawdziwa historia z serii od pucybuta do milionera.
Po paru godzinach okazało się, że coś nie gra w tej
opowieści i właściwie głupio tak panom redaktorom chwalić pseudokibiców,
dlatego znowu zakwalifikowano ich, jako groźnych przestępców, degeneratów, a
pewnie też narkomanów. Co śmieszne po całej tej „bitwie na plaży” ranny został
tylko jeden mężczyzna pchnięty nożem przez panów marynarzy, którzy przecież
noszą je do smarowania chleba.
Jak było naprawdę? Ciężko stwierdzić. Nagrania raczej zbyt
wiele nie wyjaśniają, bo bez dźwięku i z uciętym „planem” to można oglądać
filmy porno, a nie wydawać sensowne opinie. Oczywiście swoją teorię mam, ale
jest trochę głupia, bo właściwie wskazuję na winę obu stron. Oto ona:
Na gdańską plażę po paru tygodniach podróży przybyło
wygłodniałych wrażeń 17 marynarz, w swoim życiu paru ich widziałem czy to w
Polsce czy zagranicą jakoś nad żadnym nigdy aureola nie wisiała, raczej para
rogów spod czupryn wystawała. Juan, Pedro i spółka zachowywali się pewnie
głośno, wypili po piwku, próbowali nawiązać kontakt z polskimi damami, ogólnie
odpoczywali. Na tym samym piasku wylegiwała grupa Ślązaków, którzy przybyli na
mecz Ruchu Chorzów. Ci też nie stronili od piwka, podśpiewywali coś o Starej
Kur**e Legii, ale po pewnym czasie Łysemu i Grubemu zaczęło się nudzić. Wtem
dostrzegli dziwnie mówiących i kobiety zaczepiających Latynosów. Ktoś podszedł,
ktoś coś źle usłyszał lub zrozumiał i bum. Bandy chorzowskich karków przy
pomocy języka hiszpańskiego od przemocy nie odciągniesz, ale doszukiwanie się
winy tylko po ich stronie jest równie prymitywne, co ich zachowanie.

Właściwie historia na jeden artykuł, może trzy, ale o
kibolach fajnie się pisze. Można ich obsmarować, trochę się wyżyć „pisarsko” i
like’ów nałapać, także temat kontynuowano. Podawano sprzeczne informacje,
tuszowano wcześniejsze błędne wypowiedzi, a w imię wolności słowa dano paru
mieszkańcom Gdańska się wypowiedzieć. Co z tego, że zajścia nie widzieli? Pan
reporter zaraz wszystko opowie i karuzela sama się kręci. W ten sposób pięknie
wypełniono ramówkę na cały dzień i połowę kolejnego.
Szkoda tylko, że w przypływie tej dziennikarskiej weny nikt
nie „dotknął” jakiś istotnych tematów, np.: czemu Premier kraju nawołuje do
nie brania udziału w demokratycznym referendum? Może tylko ja coś źle pamiętam,
ale chyba po to obalono komunizm, abyśmy mogli za pomocą tych „bezsensowych i
kosztownych” narzędzi demokracji wyrazić swoje zdanie, które ponoć kogoś
obchodzi.
Ale co ja tam wiem? Pewnie głosowałem na PIS (nigdy), chodzę
na Żyletę (nie posiadam ważnej karty kibica) a w wolnym czasie wciągam
dekagramy koks (kilogramy). Dlatego słuchajmy dalej o brzydkich, złych panach
terroryzujących nasze plaże i stadiony, przecież nic innego ważnego się nie
dzieje, a ten tekst to tylko bezmyślna propaganda komunistyczno-żydowsko-nazistowska.
Pozdrawiam,
J.