W trakcie każdej wycieczki szkolnej, zielonej
szkoły czy kolonii polska młodzież odwiedza kościoły. Czy to wyjazd nad morze,
w góry, do Krakowa, czy do Czech zawsze zaplanowane jest zwiedzanie co
najmniej jednej świątyni. Jeżeli wybierzecie się do mojego ukochanego
Amsterdamu to również polecam wam odwiedzenie niektórych kościołów, ale nie z
uwagi na ich ornamenty lub średniowieczne obrazy świętych. Przejdźcie się do
nich, bo odbywają się tam świetne imprezy i koncerty międzynarodowych gwiazd
muzyki.
Przy ulicy Weteringschans 6/8, niedaleko
odnowionego ostatnio Rijksmuseum, znajduje się legendarny klub Paradiso, który
w przeszłości służył jako kościół. Pod koniec 1967 roku, gdy zaprzestano prowadzenia
w nim działalności sakralnej, „wprowadzili” się do niego squatersi. Po ponad
roku zostali wyrzuceni przez służby porządkowe, jednak to nie ostudziło ich
zapału. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku oficjalnie przejęli go w celach artystyczno-społecznych. Wszystko za przyzwoleniem władz Amsterdamu.
Budynek przy Weteringschans 6/8 w krótkim czasie stał się mekką kontrkultury
młodych Europejczyków-hipisów.
Pod koniec lat osiemdziesiątych oficjalnie przemianowano
go na klub nocny i rozpoczął się okres jego międzynarodowej świetności trwający
po dziś dzień. Pod jego dachem grali między innymi: The Rolling Stones, Arcade
Fire, Nirvana, Soft Machine, Lenny Kravitz, Amy Winehouse, Milow czy Jamiroquai.
Glen Matlock zagrał swój ostatni koncert z The Sex Pistols właśnie w tym
miejscu. Z uwagi na sukces Paradiso, jego okolice stały się najbardziej
imprezowym rewirem Amsterdamu, który dziś niestety bardziej służy turystom niż
jego rodowitym mieszkańcom.
Parę przystanków tramwajowych dalej od ulicy
Weteringschans znajduje się Dam Square. Jest to plac otoczony m.in. przez pałac
królewski, słyną galerię figur woskowych Madame Tussaud oraz Nieuwe Kerk. Jest
to kościół, w którym odbywają się koronacje władców Holandii, także ta sprzed
miesiąca. O ile samo wnętrze może być ciekawe dla każdego niemieckiego turysty
i jego przewodnika, o tyle mnie mało to zainteresowało. Ciekawiej jest z tyłu.
Do tak wielkiej świątyni przybudowano niegdyś
sklepiki, w których dziś również można zakupić specjały Amsterdamu. W tym
wypadku chodzi o narkotyki w opartym o ścianę świątyni, w której odbywają się
śluby pary królewskiej, Smart Shopie. Jest to punkt w którym można
zakupić między innymi: trufle będące narkotykami pochodzenia naturalnego,
nasiona marihuany czy różne zabawne narko-gadżety. Trochę to śmieszne, trochę
straszne, ale nikomu nie przeszkadza.
W Holandii Kościół (jako instytucja) nie jest
Świętą Krową. Politycy nie muszą biskupowi w niczym pomagać, kościoły buduje
się za pieniądze wiernych, a nie podatników. Uważa się je za budynki, które w
razie porzucenia może przejąć niereligijna osoba fizyczna. Nie jest to zbyt
duchowe podejście, ale może właściwe. Z drugiej strony już widzę te tłumy babć
z krzyżami pod pierwszym polskim klubem nocnym wybudowanym w starym kościele.
Pytanie na dziś:
Co jest grosze klub-kościół, w którym koncert dawała Nirvana i Rolling Stonesi czy Świątynia Opaczności Bożej, będąca największą na świecie wyciskarką do cytryn, budowana za pieniądze podatnika?
Co jest grosze klub-kościół, w którym koncert dawała Nirvana i Rolling Stonesi czy Świątynia Opaczności Bożej, będąca największą na świecie wyciskarką do cytryn, budowana za pieniądze podatnika?