Mnie tu już nie ma

Przeprowadziłem się, teraz znajdziecie mnie pod www.zzagranico.pl Tematyka bloga się nie zmienia, gospodarz nadal pozostaje ten sam, ale nowych postów już w tej witrynie nie spotkać

środa, 22 maja 2013

Rolling Stones, trufle i imprezy - czyli Kościoły w Amsterdmie


W trakcie każdej wycieczki szkolnej, zielonej szkoły czy kolonii polska młodzież odwiedza kościoły. Czy to wyjazd nad morze, w góry, do Krakowa, czy do Czech zawsze zaplanowane jest zwiedzanie co najmniej jednej świątyni. Jeżeli wybierzecie się do mojego ukochanego Amsterdamu to również polecam wam odwiedzenie niektórych kościołów, ale nie z uwagi na ich ornamenty lub średniowieczne obrazy świętych. Przejdźcie się do nich, bo odbywają się tam świetne imprezy i koncerty międzynarodowych gwiazd muzyki.




Przy ulicy Weteringschans 6/8, niedaleko odnowionego ostatnio Rijksmuseum, znajduje się legendarny klub Paradiso, który w przeszłości służył jako kościół. Pod koniec 1967 roku, gdy zaprzestano prowadzenia w nim działalności sakralnej, „wprowadzili” się do niego squatersi. Po ponad roku zostali wyrzuceni przez służby porządkowe, jednak to nie ostudziło ich zapału. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku oficjalnie przejęli go w celach artystyczno-społecznych. Wszystko za przyzwoleniem władz Amsterdamu. Budynek przy Weteringschans 6/8 w krótkim czasie stał się mekką kontrkultury młodych Europejczyków-hipisów.

Pod koniec lat osiemdziesiątych oficjalnie przemianowano go na klub nocny i rozpoczął się okres jego międzynarodowej świetności trwający po dziś dzień. Pod jego dachem grali między innymi: The Rolling Stones, Arcade Fire, Nirvana, Soft Machine, Lenny Kravitz, Amy Winehouse, Milow czy Jamiroquai. Glen Matlock zagrał swój ostatni koncert z The Sex Pistols właśnie w tym miejscu. Z uwagi na sukces Paradiso, jego okolice stały się najbardziej imprezowym rewirem Amsterdamu, który dziś niestety bardziej służy turystom niż jego rodowitym mieszkańcom.

Parę przystanków tramwajowych dalej od ulicy Weteringschans znajduje się Dam Square. Jest to plac otoczony m.in. przez pałac królewski, słyną galerię figur woskowych Madame Tussaud oraz Nieuwe Kerk. Jest to kościół, w którym odbywają się koronacje władców Holandii, także ta sprzed miesiąca. O ile samo wnętrze może być ciekawe dla każdego niemieckiego turysty i jego przewodnika, o tyle mnie mało to zainteresowało. Ciekawiej jest z tyłu.

Do tak wielkiej świątyni przybudowano niegdyś sklepiki, w których dziś również można zakupić specjały Amsterdamu. W tym wypadku chodzi o narkotyki w opartym o ścianę świątyni, w której odbywają się śluby pary królewskiej, Smart Shopie. Jest to punkt w którym można zakupić między innymi: trufle będące narkotykami pochodzenia naturalnego, nasiona marihuany czy różne zabawne narko-gadżety. Trochę to śmieszne, trochę straszne, ale nikomu nie przeszkadza.

W Holandii Kościół (jako instytucja) nie jest Świętą Krową. Politycy nie muszą biskupowi w niczym pomagać, kościoły buduje się za pieniądze wiernych, a nie podatników. Uważa się je za budynki, które w razie porzucenia może przejąć niereligijna osoba fizyczna. Nie jest to zbyt duchowe podejście, ale może właściwe. Z drugiej strony już widzę te tłumy babć z krzyżami pod pierwszym polskim klubem nocnym wybudowanym w starym kościele.

Pytanie na dziś:
Co jest grosze klub-kościół, w którym koncert dawała Nirvana i Rolling Stonesi czy Świątynia Opaczności Bożej, będąca największą na świecie wyciskarką do cytryn, budowana za pieniądze podatnika?